16 sty 2015

Rozdział 10


*Oczami Harry'ego*

Wstałem z bólem pleców. Zobaczyłem, że przez całą tę noc spałem na kanapie i to jeszcze w ubraniach i misiem, którym wczoraj wygrałem dla dziewczyny. Niechętnie wstałem i rozglądnąłem się po pokoju. Dziwne, bo Vanessy w nim nie było. Powoli otworzyłem drzwi i zeszłem na dół. Zobaczyłem dziewczynę, która chrzątała się po kuchni w samej mojej koszulce, przygotowując coś. Koszulka sięgała jej do połowy ud, wyglądała w niej tak kurewsko słodko i seksownie. Styles kurwa wyłącz te swoje popierdolone myśli, nie możesz się na nią teraz przecież rzucić!
- O cześć Harry, jak się spało?- odezwała się, odwracając w moją stronę.
- Naprawdę to strasznie boli mnie kręgosłup. Powinienem wywalić już dawno tą kanapę, jest niewygodna. 
- Byłeś wczoraj widocznie bardzo zmęczony, że tak szybko usnąłeś i to na dodatek na tej kanapie.
- A ty skubana jesteś, miałaś całe łóżko dla siebie.
- Nie chciałam Cię budzić, wiesz ja, emm... - gubiła się we własnych słowach.
- Następnym razem nie pozwolę byś spała sama. - brunetka wzruszyła ramionami, nie odzywając się i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia.
- Przygotowałam Ci śniadanie. - podała mi talerz z kanapkami, a ja od razu się za nie wziąłem.
- Mówiłem Ci już, że seksownie wyglądasz w mojej koszulce? - zaśmiałem się, a dziewczyna podciągnęła koszulkę w dół, znów rumieniąc się.
Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu, który oznajmywał, że dostałem wiadomość. Szybko wyciągnąłem telefon by ją sprawdzić. Kliknąłem i ujrzałem SMS od Nialla.

*Tekst SMS* 
- Siema Harry, wpadnij do mnie dzisiaj z Vanessą. Louis i Liam też będą z dziewczynami. Bądźcie o 14.00. Czekamy! Niall 

- Vanessa? - zapytałem dziewczynę, która popijała herbatę.
- Tak, Harry? 
- Niall nas zaprasza do siebie, podobno będą też dziewczyny, chcesz iść? 
- Jasne, czemu nie. - odparła, wzruszając ramionami.
Odblokowałem telefon by sprawdzić, która godzina. Była 12:00, czyli 2 godziny,na przygotowanie się.
- To idź się baby przebierz w coś ładnego, ale jak chcesz to możesz tak jechać - zaśmiałem się
- Tak na pewno nie pojadę, nawet sobie nie myśl. - ona również się zaśmiała i poszliśmy na górę się przebrać. 
Ja byłem gotowy już po 20 minutach, a ona się dalej przebiera, no ja nie wiem jak to z tymi kobietami jest. Spojrzałem na zegarek, była 13:00. Po chwili ze schodów nareszcie zeszła Vanessa.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku, wyglądała tak seksownie. Cały czas się uśmiechałem, widząc, jak dziewczyna podchodzi do mnie bardzo zgrabnym krokiem. Nie mogłem uwierzyć w to, jak szczery jest jej uśmiech, który mi posłała. Z pewnością była pierwszą dziewczyną, od tylu lat, która uśmiechała się na mój widok normalnie, a nie myśląc o mnie jak o seksualnym partnerze.
- Jestem ciekaw – zacząłem, obejmując ją w talii i zbliżając się do jej ucha - Czy w łóżku też jesteś taka szybka, jak teraz, gdy tu szłaś. - wymruczałem, na co dziewczyna posłała mi gromiące spojrzenie.
Dlaczego dalej ją tutaj trzymam, skoro wiem, że prędko nie wskoczy mi do łóżka? Od jakiegoś czasu coś się zmieniło, ale nie wiem co.
- To co? Jedziemy? - zapytała, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Tak, tak. - złapałem brunetkę za rękę i poprowadziłem do swojego samochodu. Obaj wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu mojego przyjaciela. 

Po pół godzinnej jeździe, zatrzymaliśmy się pod domem, który należał do Horana. Zadzwoniłem dzwonkiem może z trzy razy, a po chwili drzwi zostały otworzone właśnie przez niego.
- No nareszcie jesteście! - krzyknął uradowany. - Cześć Vanessa, ty jak zawsze pięknie wyglądasz. - blondyn objął ją ramionami, na co ona się jedynie zarumieniła. Nie wiem dlaczego, ale poczułem się troszkę zazdrosny. A to się nigdy mi nie zdarzało!
- Dziękuję Niall. 
- A gdzie chłopaki? - spytałem tym razem, ja.
- Poszli po piwo, tylko dziewczyny zostały. 
- Vanessa! - rozległ się krzyk dziewczyn, które przybiegły nas przywitać, a tak naprawdę moją towarzyszkę.
- Hazz pozwolisz, że zabierzemy Ci Vanessę na chwilę? - zapytały Danielle i Eleanor, a Vanessa spojrzała na mnie.
- Tak jasne. - posłałem dziewczynom uśmiech i poszły do ogrodu.
- Widzę jak na nią patrzysz. - odezwał się Niall, kiedy razem z nim, siedliśmy na kanapie w salonie.
- Ale o co Ci chodzi?
- Nie rób głupka Hazz, zakochałeś się. - zaśmiał się.
- Wcale nie.
- Widzę jak patrzysz na nią tym swoim wzrokiem. Za bardzo Cię znam Hazz, podoba Ci się. - ponownie się uśmiał.
- Może tak może nie.
- Nie udawaj! Przyznaj się, że Ci się podoba! - podniósł głos, a ja próbowałem go uciszyć.
- No dobra, podoba mi się, zadowolony?
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem, ale z drugiej strony jestem mega zaskoczony, bo ty nigdy nie chciałeś się zakochać. Wiem jak patrzysz na nią. Pożądasz jej, jest seksowna nawet ja o tym wiem, więc nie dziwię się, że Ci się spodobała. Musisz coś zrobić.
- Będziesz mnie teraz pouczał w takich sprawach? Z tego co wiem to nie jesteś w tym najlepszy.
- Hazz chyba nie przepuścisz takiej okazji? Masz przed sobą dziewczynę miłą, rozsądną, poukładaną noi przede wszystkim piękną. No ideał, musisz coś zrobić!
- Ale co ja do mogę do cholery zrobić? 
- Kurwa jesteś Harry Styles! Tysiące lasek leci na Ciebie, a ty nie możesz uporać się nawet z jedną! Weź mnie nie rozśmieszaj, kretynie! 
- Dobra może i masz rację co do niej, ale nic nie mogę zrobić. Ona się mnie boi, wie jaki jestem. Uważa mnie za mordercę, za dupka, który nie umie kochać, za chłopaka, który robi tylko "Jednorazowe numerki w łóżku".
- Po tak naprawdę starasz się taki być i nie udawaj, że nie chciałeś jej tego pokazać. Musi Cię poznać z dobrej strony, pokaż jej to.
- Nie umiem być dobry, nigdy nie byłem.
- Harry jesteś dobry tylko nie chcesz się przyznać. Rozumiem, że zmienił Cię plan dotyczący Thomasa, ale stoi przed tobą kobieta, która może zmienić twoje życie na lepsze. Vanessa jest cudowną dziewczyną, widzę to po niej nawet po jej zachowaniu.
- Może masz rację.
- Hazz nie poddawaj się. Nie możesz całe życie, żyć śmiercią ojca. Ty również zasługujesz na szczęście, a ona Ci je może dać.
- Nie wiem... Nie chcę się w coś angażować, ale chociaż spróbuję coś zrobić, by miała o mnie chociaż dobre zdanie.
- Trzymam kciuki. Harry dasz radę, musisz pokazać jej, że Ci na niej zależy. Zrób coś romantycznego, dziewczyny to lubią.
Po jego słowach do domu wparowali Liam i Louis, oczywiście jak zawsze weseli.
- Przynieśliśmy piwo! - krzyknęli, trzaskając drzwiami wejściowymi.
- A gdzie ta twoja Vanessa, Hazz? - zaśmiał się Louis
- Z twoją dziewczyną i Danielle w ogrodzie.
- Trzymaj Harry. - Liam podał mi butelkę piwa
- Nie piję, przecież prowadzę. 
- A no tak, fakt - odparł

Przegadaliśmy z chłopakami dobre parę godzin, chyba dziewczyny również. Oglądaliśmy jakiś mecz. Liam i Louis byli już naprawdę pijani. Dobrze, że Danielle i Eleanor mają prawo jazdy. Po chwili na dół zeszły dziewczyny. Vanessa usiadła koło mnie, a ja objąłem ją ramieniem. Spojrzałem na zegarek, 19:30.
- Chcesz już iść? Louis i Liam są kompletnie pijani, więc nic tu po nas. - wyszeptałem, a Vanessa jedynie kiwnęła głową. Wstaliśmy z kanapy po czym pożegnałem się z Niall'em i dziewczynami.
- Trzymam kciuki, no wiesz za co. - szepnął mi do ucha blondyn, śmiejąc się.
Wziąłem dziewczynę za rękę i zaciągnąłem do samochodu.
Myślałem o tym co mówił Horan. Czy warto starać się dla jakiej kolwiek dziewczyny? Nigdy się nie zakochałem, a do niej może coś delikatnego poczułem, ale to chyba napewno nie miłość.
Po jakimś czasie byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do domu, a Vanessa pobiegła na górę się przebrać. Ja w tym czasie usiadłem na kanapie, włączając telewizor. Również po chwili dołączyła się do mnie, przynosząc jakieś ciasteczka z kuchni. Nawet nie pamiętam kiedy je kupiłem. Oglądaliśmy film ponad godzinę, po czym poczułem jak Vanessa złapała mnie za rękę.
- Dlaczego tak lubisz trzymać mnie za rękę ? - spojrzałem na nasze dłonie i przyciągnąłem ją bliżej.
- Emm...bo ja...bo ja czuję się bezpiecznie. Ale jak Ci to przeszkadza to... - przerwałem jej w połowie zdania.
- Ciii... Tak jest cudownie.
Przysunąłem się do niej by móc spojrzeć w jej piękne brązowe oczy, w których miała te małe iskierki. Pochyliłem się, a jej oddech automatycznie przyśpieszył. Zrobiłem coś czego nie chciałem zrobić w takim momencie, pocałowałem ją, a ona to odwzajemniła. Wcale mnie nie odpychała, ona chciała tego pocałunku tak samo jak ja, pogłębiając go. Złapałem dłońmi jej twarz. Muskałem delikatnie jej wargi, szczerze to nigdy tak się nie całowałem. Według mnie mogłoby być tak cały czas. Jej usta były miękkie i słodkie. Nie chciałem w ogóle przestać, ale nagle Vanessa się ode mnie odsunęła.
- Ha...Harry... Ja... ja nie mogę, przepraszam. - wstała i wybiegła z pokoju, zostawiając mnie samego.
Czy ja coś źle zrobiłem? Może za wcześno się posunąłem? Styles idioto, zacząłeś od dupy strony! Przecież miałeś ją przekonać do siebie, a nie od razu całować! Pobiegłem za nią, wbiegając na schody. Powoli otworzyłem drzwi, a dziewczyna leżała na łóżku i płakała. Kiedy zamknąłem drzwi, dziewczyna wtedy zorientowała się, że jestem w tym samym pomieszczeniu co ona. 
- Przepraszam jeśli coś zrobiłem nie tak, przepraszam za ten... - nie dokończyłem, bo przerwała mi dziewczyna
- Harry, to nie o niego chodzi...
- To o co? Vanessa, pozwól mi. Pozwól mi udowodnić Ci, że nie jestem taki jak myślisz. Nie jestem tylko bezduszną maszyną do seksu, nie jestem tylko chłopakiem, który żyje zemstą, nie jestem tylko facetem, który jedyne co potrafi to zabijać i handlować narkotykami. Ja też mam uczucia, jak wszyscy na tym pierdolonym świecie.
- Harry, porywasz mnie, krzyczysz na mnie, zamykasz w domu z którego nie chcesz mnie nawet wypuścić, a jak już to mnie kontrolujesz. Czego ty ode mnie oczekujesz? Że tak nagle zmienię do Ciebie podejście?
- Przepraszam za wszystko. Dobrze wiesz jaki jestem, nie potrafię się zmienić, ale dla Ciebie mógłbym spróbować. Od tego czasu kiedy Cię spotkałem i przywiozłem tu, zaczęło coś we mnie wzrastać, nie wiem co. Może boje się to przyznać, ale coś poczułem. Poczułem uczucie, którego jeszcze nigdy nie odczuwałem. Pomimo naszych kłótni, ty i tak mnie nie odrzucałaś, nie byłaś taka jak inne. Próbowałaś mi pomóc. Jeszcze żadna dziewczyna dla mnie tyle nie zrobiła co ty. Może to wydawać się bardzo mało, ale dla mnie to znaczy bardzo wiele. Wybacz mi za to wszystko, kwiatuszku. Kocham Cię i chciałbym, żebyś ty mnie też.


Wiedziałem, że zaraz znowu się rozpłacze i miałem rację. Dała spokojnie spłynąć swoim łzą po jej policzkach. Przybliżyłem się do niej, nie odpychała mnie. Potrzebowała bliskości, tak jak ja. Dlatego byliśmy prawie jednością. Otuliłem ją, a ona zapłakana wtuliła się w moje ciało, zalewając skrawek mojej koszuli swoimi łzami. Mam nadzieję, że nie będę żałował tego co zrobiłem. Pokazałem właśnie dobrego siebie, a przecież nie o to mi chodziło przez te ostatnie dwa lata.

*Oczami Vanessy*
Chyba się przesłyszałam, on....on to powiedział, wypowiedział to słowo. Przytuliłam się do niego jeszcze bardziej, nadal płacząc. Zrozumiałam, że on to mówił szczerze. Czułam jak moje serce pęka, bo nie wiedziałam co do niego czuję. Chyba też go kochałam, przy nim czułam się inaczej, przy nim czułam się wyjątkowa. Wiedziałam, że jest w nim dobro. Wiedziałam, że jednak potrafi kochać. Chodź mógł mnie skrzywdzić i wykorzystać, on tego nie zrobił. 


Ciąg dalszy nastąpi...

5 komentarzy:

  1. Rozwalają mnie niektóre wypowiedzi xD /zboczuszek

    OdpowiedzUsuń
  2. To było takie kochane ❤ /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże!! To jest takie słodkie! Ten pocałunek.. Awww.. czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dasz jutro albo w niedzielę next?

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejuniu poprostu cię lovciam

    OdpowiedzUsuń