20 sty 2015

Rozdział 13


*Oczami Harry'ego*

Siedzieliśmy sobie przy basenie w naszym nowym pięknym domu. Rozłożyliśmy koc i jedliśmy sobie nasze śniadanie, które chwile temu zostało zrobione przez Vanesse. Oczywiście tradycyjnie kanapki.
Nagle usłyszałem jak drzwi wejściowe otwierają się i przed nami stanął Louis. Nie umie pukać!?
Pociągnąłem Vanessę za rękę i zamknąłem ją w moich ramionach. Bała się go, widziałem jak na niego patrzyła.
- Mówiłeś jej o naszym planie? - zapytał
- Nie, nie wie o planie i nie będzie uczestniczyć w żadnej akcji gangu. Co ty tu robisz? Skąd wiedziałeś gdzie teraz mieszkam?
- Mam swoje sposoby Styles, a co do Vanessy to chyba zwariowałeś, prawda!? Ona teraz należy do nas, wiesz jaka jest umowa.
- Do dupy sobie wsadź tą umowę! Nie pozwolę jej robić to co ja! To niebezpieczne, rozumiesz!?
- Jest z tobą to powinna brać udziały w misjach!
- Nie pozwolę na to, ona odpada z gangu! Nie będziesz za mnie kurwa decydował, ja nie zmuszałem Eleanor by brała udział w tym gównie!
- Od niej się odpierdol! Skąd wiesz jaka jest twoja nowa dziewczyna!? Może nas kurwa wydać!
- Co ty pierdolisz, ona nas nie wyda! Jakby chciała to zrobić to by już to dawno zrobiła. - zaciskałem pięści.
-  Louis... - tym razem to Vanessa się odezwała - Nie wydam was, nie zrobię tego. Harry mnie nie skrzywdził, chociaż mógł. Mógł mnie zabić, porzucić gdzieś lub zgwałcić, ale tego nie zrobił. Powiedz otwarcie, że mnie nie lubisz i po sprawie.
- To nie tak, że Ciebie nie lubię. Lubię Cię, bo chociaż trochę zmieniłaś mojego przyjaciela, dałaś mu uśmiech, którego nigdy nie miał. Ja po prostu boję się o nasz gang. Boję się, że w każdej chwili możesz coś komuś wygadać.
- Ze względu na wszystko i tak nie wydam waszego gangu. Możesz mi zaufać.
- No dobrze. Mam nadzieję, że mogę Ci zaufać. Oficjalnie wylatujesz z naszego gangu. - odetchnąłem z ulgą tak samo jak dziewczyna. - A ty Hazz przyjedź jutro na tą akcję, jesteś potrzebny. - zaśmiał się i wyszedł z domu.
- Cieszę się, że już nie jesteś w gangu, mogłoby Ci się coś stać, a tego bym sobie nie darował. 
- Spokojnie Hazz, jestem już bezpieczna, tylko teraz ja będę nie spokojna.
- Dlaczego?
- Ty będziesz chodził na te wszystkie akcje gangu, a ja będę zostawać sama w domu. Kiedy ty będziesz wychodził, ja będę ciągle w strachu, że może Ci się coś stać. - spuściła swój wzrok w dół.
- Kochanie, nie pozwolę się zabić, jestem już w te klocki okiełznany. Rozumiem, że będziesz się bać, ale nie mogę tego od tak sobie przerwać. Mam cel i chce go osiągnąć, zabijając Thomasa. Staraj się nie myśleć o tym, będę zawsze do Ciebie wracał.
- Obiecujesz?
- Obiecuję, skarbie. - przysunąłem się do niej bardziej i po chwili wpiłem się w jej usta, cudowne usta. Przytuliłem ją, uspokając trochę moją śliczną.
- Chcesz iść na spacer? Przejdziemy się trochę i akurat pokaże Ci okolicę. Na pewno w tej części miasta nie byłaś. - zaśmiałem się
- Tu zgadłeś. - wystawiła mi język i poleciała na górę. Skubana jest.
 Ja w tym czasie posprzątałem wszystko i również poszedłem się ubrać do swojej garderoby.
Kiedy już się ubrałem to zszedłem na dół. Tym razem to Vanessa była pierwsza, co mnie trochę zdziwiło, bo to zawsze ja na nią czekam, a teraz jest na odwrót. Miała na sobie piękną lekko różową koszulkę, jasne spodnie i buty, które pięknie prezentowały się do jej dzisiejszej stylizacji.
- Dlaczego ty we wszystkim tak pięknie wyglądasz? To tylko spacer. - zaśmiałem się
- Może to tylko spacer, ale trzeba być zawsze stylowo ubranym. - odparła z uśmiechem, poprawiając moją koszulę.
- Idziemy?
-  Tak. - włączyłem alarm i zamknąłem drzwi na klucz. Zainstalowałem w domu alarm, na wszelki wypadek. Czasami boję się zostawić mojej księżniczki samej, dlatego to zrobiłem, będę spokojniejszy.

*Oczami Vanessy*

Wyszliśmy z domu. Szliśmy chodnikiem, trzymając się za ręce. Gdy weszliśmy do parku, poczułam zimne spojrzenia przechodniów. Ścisnęłam mocniej rękę chłopaka. Po chwili znaleźliśmy wolną ławkę i usiedliśmy na niej. Harry w ogóle  nie przejmował się tym, że ludzie patrzą na nas i szepcą. Rozmawialiśmy o nas, Harry był strasznie ciekawy co do mojego życia, wszystko chciał wiedzieć. Nagle przybiegł do nas chłopczyk.
- Den dobly. - zaśmialiśmy się na jego słowa. Wypowiedział to tak słodko.
- Dzień dobry, jak masz na imię? - zapytałam, posyłając chłopczykowi swój uśmiech.
- Luke.
- Śliczne imię, a ile masz latek? - kontynuowałam pytania, a Hazz tylko uśmiechał się do nas. Chłopczyk pokazał cztery swoje paluszki u ręki. Czyli ma 4 latka. Słodziak.
- A pani jak się nazywa? - tym razem to zadał mi pytanie.
- Ja jestem Vanessa, a chłopak obok to Harry. - Harry przywitał się z Lukiem przybijając"żółwika"
Po chwili jakaś kobieta podeszła do nas.
- Przepraszam was za mojego synka, bardzo lubi się ze wszystkimi witać.
- Ale nic się nie stało, Luke jest bardzo miłym i grzecznym chłopcem.
- Chodź idziemy już Luke do domu. - powiedziała kobieta
- Dobrze mamo. - podszedł do nas i przytulił, a ja dałam mu słodkiego buziaka na co się uśmiechnął.  Naprawdę słodki chłopczyk.
- Bądź grzeczny Luke. - puściłam mu oczko, a on wysłał mi buziaka w powietrzu.
- Chciałbym mieć dzieci, uwiebiam je. - odezwał się, a ja posłałam chłopakowi pytające spojrzenie. - I chciałbym, żebyś to ty była ich matką.
-  Co? Nie chcę mieć teraz dzieci, Harry i... - przerwał mi
- Urodzisz je, prawda?
- Nie.
- Zrobisz to po dobroci albo Cie zmuszę.
- To Cię pozwę do sądu. - złapał mnie za podbródek.
- Ty jesteś moja, twoje ciało jest moje, my jesteśmy na zawsze i ty urodzisz moje dzieci.
- Jesteś kompletnie nienormalny. - rzuciłam oburzona
- Pomyśl sobie, że będziemy chodzić z takim małym maleństwem na spacery, będziemy je kąpać, karmić, przebierać noi kupować te malutkie śliczne ubranka.
- Harry jesteśmy za młodzi na dzieci...
- Nie mówię, że teraz.
- Dopiero co się poznaliśmy, nie mogę Ci od tak obiecać, że urodzę Twoje dzieci. Wszystko może się jeszcze zdarzyć.
- Ale urodzisz je.
- Harry!
- No co? Taka prawda!
- Przestań!
- No dobra, dobra, ale i tak je urodzisz! - wybuchnął śmiechem, po czym szybko cmoknął mnie w usta, a mnie aż się gotowało, by mu strzelić w ten łeb.
- Przysięgam, że jak wrócimy to porządnie oberwiesz!
- Idziemy na lody, ty mój złośniku? - spytał, cały czas się śmiejąc.
- Tak, tak. - złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę budki z lodami.
- Jaki chcesz smak?
- Czekoladowo-waniliowy.
- Dobra. - podszedł do budki, a ja usiadłam sobie ponownie na wolnej ławce.
- Wracamy już? - zapytał, podając mi zakupionego loda.
- Mhm. - wymruczałam i Hazz ponownie złapał mnie za rękę.

Kiedy dotarliśmy do naszego domu postanowiłam zrobić coś na obiad z racji tego, że mamy całą załadowaną lodówkę. Harry poszedł w tym czasie wziąć prysznic, a ja wzięłam się obiad. Postanowiłam, że zrobię zapiekanki.
- Co przygotowujesz, kochanie? - zapytał, wchodząc do pomieszczenia i przytulając mnie od tyłu. 
- Coś pysznego.
- To zrób tego więcej, bo wpadną chłopaki, a mam tu takiego jednego głodomora.
- Niech zgadnę? Niall ten blondyn? - odwróciłam się i cmoknęłam go w usta.
- Skąd wiedziałaś? - zapytał, zdziwiony.
- Można było się domyślić. 
Po jakieś godzinie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Hazz poszedł otworzyć, bo ja byłam zajęta.
- Harry! Masz piękny dom! - krzyknął jak mi się zdaje, Liam.
- A gdzie twoja ślicznotka, co? - wtrącił się Niall, jego wesołego głosu nie da się zapomnieć.
- W kuchni, przygotowuje obiad.
- Yeah! Będzie żarcie! Będę do Ciebie przychodził codziennie. - zaśmiał się, po czym Niall biegiem wbiegł do mnie do kuchni.
- Hej Vanessa, słyszałem, że coś gotujesz? - wyszczerzył się blondynek.
- Tak to prawda.
- A co to będzie? - strasznie ciekawy, co nie?
- Coś pysznego, tajemnica.
- A ile to potrwa, bo jestem strasznie głodny, a podobno cudownie gotujesz?
- Daj już spokój dziewczynie, Horan. - Liam wparował do kuchni i roztrzepał Niall'owi włosy, a później przywitaliśmy się razem całusem w policzek. - Jak miło Cię widzieć w roli dziewczyny Stylesa. - w tej samej chwili do kuchni, wparował Harry całując mnie.

Reszta poszła do salonu, tylko my z Harrym zostaliśmy sami w Kuchni.
- Seksownie wyglądasz w tym fartuszku, skarbie. - oblizał swoje wargi.
- Dla Ciebie we wszystkim wyglądam seksownie. - wywróciłam oczami
- No bo taka jest prawda!
Nagle do naszej kuchni wkroczył Zayn, posyłająć nam spojrzenie, które nie umiałam rozszyfrować. Strasznie się zdziwiłam, a nawet trochę przestraszyłam. Nadal się go po części bałam. Po ostatnim co doszło między nami, mam ochotę przywalić mu w łeb, za to, że mnie uderzył.  Chłopak nieśmiało podszedł do nas i stanął przed Stylesem.
- Mógłbym pogadać z Vanessą w cztery oczy? Tylko chwilę, nic nie zrobię.
- Jak coś kochanie jestem w salonie. - odparł w moja stronę, a Zayn'owi jedynie kiwnął głową na znak i wyszedł, zostawiając mnie sam na sam z mulatem. Przełknęłam ślinę, czekając na jego jakie kolwiek słowa
- Vanessa chciałbym Cię przeprosić za tamto, no wiesz... - przerwałam mu w połowie zdania.
- Dlaczego akurat teraz chcesz mnie przeprosić? Przecież od tej sytuacji minęło kilka pieprzonych dni!?
- No wiem przepraszam, że w ogóle byłem tak do Ciebie wrogo nastawiony, ale myślałem, że to jakaś kolejna dziwka, która chce się przespać ze Stylesem, a potem go rzucić.
- Myślisz, że bym coś takiego zrobiła?
- Teraz wiem, że nie. - spuścił swój wzrok na swoje nogi.
- Ja akurat nie jestem jak inne dziewczyny, które puszczają się na prawo i lewo. Doceniam to, że przyszłeś i mnie przeprosiłeś, ale nie wiem czy mogę Ci zaufać.
- Nie wiem co sobie w tamtej chwili myślałem, nie umiałem się do Ciebie przyzwyczaić.
- Nawet nie spróbowałeś mnie poznać, tylko od razu potraktowałeś jak najgorszą szmatę.
- Zawsze Styles miał jakieś panny na boku, więc myślałem, że ty jesteś kolejną.
- Jesteś idiotą, że pomyślałeś tak o mnie.
- Ile mam razy przepraszać za to!? Powiedz, że nie przyjmujesz moich przeprosin i po sprawie. Nie potrzebnie się tu do Ciebie fatygowałem.
-  Ale ja nie powiedziałam, że nie przyjmuję twoich przeprosin. - uśmiechnęłam się lekko do Zayna.
- Naprawdę? - podniósł swój wzrok, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Rozumiem Ciebie, jesteś przyjacielem Harry'ego i wiesz jaki jest. Pomyślałeś o mnie jak o jego kolejnej dziwce, bo zazwyczaj na tym go przyłapywałeś. Nie wiedziałeś wtedy jaka dokładnie jestem, więc to nie jest powód by się na Ciebie o to gniewać. Każdy kto zna Stylesa, by tak pewnie zareagował.
- Dzięki Vanessa, jesteś spoko. - podszedł do mnie i otulił ramionami, zamykając w uścisku. - Znam charakter Hazzy i nie należy on do najłatwiejszym, ale mam nadzieję, że się w jakiś stopniu zmieni. Uwież mi, robiłem to samo co on i nie wyszłem na tym najlepiej. Może ty mu przyswoisz coś porządnego do tej jego pustej głowy.
- Nic nie obiecuję, ale postaram się. - ucałowałam Malika w policzek, a on posłał mi dziękujące spojrzenie i wyszedł z kuchni do chłopaków.

Po chwili obiad był już gotowy. Zawołałam naszych gości noi oczywiście pana domu. Za nim się obejrzałam oni już siedzieli przy stole i czekali, szczególnie to Niall, największy "głodomor" jak to określił Hazz. Podałam obiad na stół, a Harry poklepał miejsce pomiędzy nim, a Zayn'em.
Za nim się obejrzałam, nasze talerze były puste.
- Pyszna była ta zapiekanka. - odezwał się Niall, widocznie zadowolony.
- To prawda. - uśmiał się Liam. - Widzisz Styles wreszcie jest ktoś, kto potrafi dobrze gotować, nawet lepiej od Ciebie. - wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a Harry posłał nam swoje jedno z dziwniejszych spojrzeń.
- Nie obrażaj moich zdolności kulinarnych idioto, bo napewno są lepsze od twoich.
- Skąd wiesz?
- Pamiętasz jak nam przygotowałeś kurczaka? Nie dość, że był nie dopieczony to jeszcze źle przyprawiony. Aż odechciało nam się wtedy jedzenia.
- No dobra, może nie mam zbyt dobrych zdolności, ale nie mówmy, że nic nie umiem zrobić.
- A umiesz?
- Styles ty też za dobry nie jesteś. Profesjonalny kucharz się znalazł. - odpowiedział Payne, a ja z Niall'em spojrzeliśmy na siebie, podśmiechując się z rozmowy. Co za idioci.
Wzięłam się za sprzątanie, a chłopcy poszli do salonu, zostawiając mnie samą z tym wszystkim. Halo!? Kobiecie się pomaga!
Kiedy już sprzątnęłam naczynia, poszłam no górę posprzątać. Po może 2,5 godzinach skończyłam wszystko i zeszłam na dół. Wszyscy oprócz mojego Harry'ego byli pijani i spali rozłożeni po całym salonie. Niall leżał na podłodze przytulony z Louisem, Zayn spał na fotelu, a Liam leżał na kanapie, wtulony w moją ulubioną poduszkę. Mój boże, wystarczyło powiedzmy 2 godziny, a oni już pijani.
- A co tu się stało? - zapytałam, patrząc na Harry'ego. 
- Kochanie, za dużo wypili i będą musieli u nas zostać.
- No dobrze.
-  Idziemy spać? - złapał mnie w talii i wpił się w moje usta.
Harry zaniósł mnie do sypialni. Weszliśmy pod ciepłą kołdrą i już po paru minutach Morfeusz zabrał mnie do swojej Krainy.


Ciąg dalszy nastąpi...

4 komentarze:

  1. Jestem ciekawa co dalej :D ^^ Czekam :)) /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo zbliżamy się dużymi krokami oby Ci nie zabrakło weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Duuużo weny życzę i czekam nn!
    Pozdrawiam xx,
    instant-harry-styles-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No chyba się spóźniłam troszkę, ale nadal jestem i czytam xd rozdział uroczy i lecę czytać następny :*

    OdpowiedzUsuń