26 lut 2015

Rozdział 30


*Oczami Harry'ego*

Musiałem tak zrobić. Wiem, że teraz zachowałem się jak kompletny idiota bez uczuć mówiąc jej słowa jak na przykład Nie kocham Cię, co wcale nie są prawdą. Kocham ją i jest jedyną, którą tak pokochałem, ale robię to dla jej dobra, tak będzie lepiej. Beze mnie będzie bezpieczniejsza. Nie potrafiłem jej uchronić przed tym jak została porwana. Nie będę w stanie uchronić tak ważnej dla mnie osoby. Znam Thomasa i wiem, że będzie chciał zniszczyć to na czym mi w życiu najbardziej zależy, celując w moich najbliższych w tym Vanessę. Gdybym nie wpierdolił się do jej życia nie byłaby zagrożona. Teraz jest bezpieczna, nic jej się nie stanie. Styles głupku, tylko ją ranisz, nie potrzebuje Cię! Teraz jest jej lepiej, nic jej się nie może stać, nikt nie chce jej skrzywdzić kiedy nie jest z tobą. I tak nie umiałem jej ochronić. Muszę zacząć znów ponownie żyć swoim poprzednim życiem tylko to mi pozostało: Imprezy, alkohol, pieniądze no i oczywiście seks. Chce o niej zapomnieć, ale nie mogę. Muszę chociaż spróbować, bo tyle mi pozostało.
Kiedy wyszłem z naszej sypialni od razu postanowiłem wyjść na świeże powietrze. Ubrałem buty i zamknąłem za sobą drzwi, po czym kierowałem się w stronę pobliskiego parku.


*Oczami Vanessy*

Widzę go przed oczami kiedy mówi, że mnie nie kocha. Ale jak można w ogóle to komuś powiedzieć? Czy ja go na prawdę kocham? Czy można kochać kogoś, kogo się kompletnie nie zna? Ktoś kto udawał przez ten cały pieprzony czas to kim tak na prawdę jest? Teraz wiem, że jest inną osobą w której się zakochałam. Jak mógł to w ogóle zrobić, mówiąc mi takie rzeczy? Przecież wiedział, że złamie mi to serce. Tak po prostu rozerwał moje uczucia na pół, pozostawiając bolesne ślady. W co ja się wpakowałam. A myślałam, że go zmienię. Obiecał, że zmieni się dla mnie, ale obietnice zawsze były dla niego niczym. Muszę być silna, nie mogę użalać się nad sobą, życie toczy się dalej.
Kocham cię.
Słowa, zwykłe puste słowa, a tyle znaczą dla człowieka.
Kiedy ktoś wypowiada te dwa słowa wkłada w to tyle uczucia, stara się przekazać to jaka wielka siła łączy ich dwoje. Harry mówił to chyba, bo musiał tak po prostu bez żadnego znaczenia.
Bo jak można mówić komuś, że się kocha jeśli tak naprawdę nie czuje się nic? Ja bym tak nie umiała, ale on widocznie tak.

Nie jestem mu już potrzebna. Wyprowadzę się z jego domu i życia, tylko gdzie? Do domu nawet nie chce wracać. Wiem jaka będzie reakcja rodziców na tą sytuację, szczególnie mojego ojca, więc wolę nawet się tam nie pojawiać. Miranda raczej też odpada ma jedynie małą kawalerkę. Wątpię, żebyśmy się tam we dwójkę pomieścili. Został mi jedynie Christopher, teraz on jest moim ratunkiem. 
Wzięłam się w garść i zerwałam się z łóżka, podchodząc do szafy. Wyciągnęłam z niej swoją walizkę.
Otarłam wierzchem dłoni oczy, bo pewnie nic bym nie widziała. Zresztą co się dziwić, jestem cała zapłakana. Pakuję wszystko co tylko należy tu do mnie. Wszystko dosłownie wszystko co tylko moje. Zaczęłam zbierać moje ubrania spośród naszych wspólnych rzeczy i pakowałam je do walizki. Dobra garderobę mam już za sobą, teraz rzeczy. Wstałam podchodząc do mojej szafki, otwierając szufladę. Wyciągnęłam ją całkowicie i położyłam na podłodze. Kucnęłam i zaczęłam wszystko pakować. Poszłam do łazienki i zaczęłam zbierać swoje kosmetyki, również wszystko co należało do mnie. Wpakowałam do walizki i suwakiem ją zamknęłam. Chyba tyle. Sprawdziłam jeszcze dokładnie czy wszystko mam, ale jednak tak. Ubrałam się i razem z walizką zeszłam na dół. Okazało się, że nie ma w domu Harry'ego z czego odetchnęłam z ulgą. Wyszedł, a ja mogłam spokojnie się ze wszystkim zabrać. Ubrałam kurtkę i buty, po czym zostawiłam na stoliku swoje klucze od naszego domu. Wyszłam z walizką przed budynek i wpisałam kod, który od razu zamknął drzwi za mną. Przystanek był nie daleko, więc ruszyłam w tamtym kierunku. 
Kiedy dotarłam już na miejsce, usiadłam na przystanku, czekając na swój autobus. Miałam ochotę płakać, ale się powstrzymałam. Nie przy ludziach, nie mogę. Wreszcie podjechał autobus. Wsiadłam do pojazdu i usiadłam na samym tyle. 
Po 20 minutach byłam na miejscu. Wysiadłam z dużego samochodu i podziękowałam kierowcy. Do domu przyjaciela miałam jeszcze kilka kroków, więc nie tracąc czasu od razu tam się udałam.
Stanęłam z walizką pod jego domem, myśląc cały czas. Co ja mu powiem? Jestem głupia, ponieważ tyle razy mi wmawiał, że Harry mnie skrzywdzi, a ja nie słuchałam, dlatego boję się teraz z nim o tym rozmawiać, ale muszę. Musi wiedzieć co się stało i tak prędzej czy później się domyśli. 
Podeszłam bliżej i zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi nagle się otworzyły, a w nich stanął Chris. 
- Vanessa? Co ty tu robisz?
- Prze...przepraszam ja... - wyjąkałam i poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Co się stało? Dlaczego ty płaczesz? - zapytał, a ja rzuciłam się na niego, oplatając ręce wokół jego szyi.
- Mia...miałeś rację co do Harry'ego. 
- Co on Ci zrobił? 
- Zo...zostawił mnie, tak po prostu. - przytulił mnie mocniej.
- Rzucił Cię?
- Wykorzystał.
- Że co? 
- Nie każ mi powtarzać.
- Wiedziałem, że tak będzie! Wiedziałem, że tak Cię potraktuję.
- Byłam głupia.
- Nie jesteś to raczej on jest. Nie doceniał tego co miał.
- Przepraszam, że się Ciebie nie posłuchałam. Ja...ja po prostu...
- Byłaś w nim zakochana, rozumiem. 
- Jestem głupia, ponieważ powinnam się posłuchać przyjaciela.
-  Będzie dobrze, słyszysz? Nie załamuj się. 
- Nie mogę, po prostu nie mogę. 
- Bądź dzielna. Pokaż mu, że nie zależy Ci już na nim. 
- Nie potrafię.
- Spróbuj. 
- Chris tego nie da się od tak zapomnieć. Jednak był osobą bardzo ważną w moim życiu i trudno mi będzie o nim zapomnieć.
- Postaraj się po prostu spróbuj. Masz zamiar użalać się nad tym idiotą? Przecież on nawet nie zasługuje na twoje łzy, które wypłaczesz na niego.
- Ale ja nie potrafię, nie potrafię wymazać go z głowy i serca.
- Dasz radę, jesteś dzielna. - obdarzył mnie swoim uśmiechem.
- Mogłabym u Ciebie chwilę się zatrzymać? Wyprowadziłam się z stamtąd, a do domu boję się wracać no wiesz, rodzice. - spojrzałam na niego
- Jasne, nie zostawię Cię z tym samej. - uśmiechną się i wziął moją walizkę. - Chodź pokażę Ci twój pokój.
- Dziękuję.
- Nie masz za co, a teraz już przestań płakać i chodź. - przetarł kciukiem moje łzy z policzka i wyciągnął do mnie dłoń, a ja jak automat podałam mu ją.
Przeszliśmy przez korytarz i zatrzymaliśmy się przed drzwiami, które potem zostały otworzone przez mojego przyjaciela.
- Chris, ale ja nie potrzebuję aż takich luksusów, wystarczy mi kanapa.
- Nie pozwolę Ci spać na kanapie, zwariowałaś? To pokój gościnny i tu będziesz spać. Nie dyskutuj ze mną.
- Ale...
- Śpisz tu i nie obchodzi mnie co powiesz. - zaśmiał się
- Jeszcze raz Ci dziękuję. - uśmiechnęłam się i odłożył moją walizkę koło łóżka. 
- Jesteś głodna? 
- Nie, nie chce mi się jeść.
- Wyglądasz jak chudzinka, musisz coś zjeść.
- Ja na prawdę nie chce, nie mam ochoty.
- No dobrze nie będę Cię zmuszał, ale na ciepłe kakao się chyba skusisz, co? - wyszczerzył się
- Na twoje kakao, owszem. - zachichotałam
- No to już się robi. - puścił mi oczko i zniknął za drzwiami. 

*Oczami Christophera*

Trochę się zdziwiłem jak stanęła przed drzwiami mojego domu. Z jednej strony się cieszę, że już nie jest z tym całym Harrym, ale z drugiej strony jest mi jej szkoda. Jak patrzę na to jak płacze, aż serce mi się kroi. Nigdy nie skrzywdził bym tak dziewczyny, szczególnie jej. Miałem rację co do tego idioty. Wiedziałem, że to tak się skończy. Ten związek nigdy nie miał przyszłości. Teraz mam wolną drogę do jej serca i nikt mi już nie przeszkodzi. Chce ją zdobyć. Chce, żeby mnie pokochała. Zrobiłbym dla niej wszystko i przede wszystkim była by dla mnie najważniejsza. 
Udałem się do kuchni, wyciągając z lodówki mleko. Wyciągnąłem z szafki dwa kubki i wsypałem po dwie łyżeczki kakao i zalałem mlekiem. Mogę powiedzieć, że kakao to nasza już taka tradycja. 
Kiedy skończyłem, ruszyłem z kubkami do pokoju gościnnego w którym aktualnie znajdowała się Vanessa. Otworzyłem powoli drzwi, uważając na kubki. Dziewczyna była ubrana już w piżamę i czegoś szukała w swojej walizce. 
- Czego szukasz? 
-  Nic ważnego. Dziękuję. - wzięła ode mnie kakao i siadła na łóżku po turecku.
- Chcesz o tym pogadać? - spytałem, siadając koło niej.
- Wolałabym nie. Chce zapomnieć.
- Rozumiem, ale powiesz mi chociaż co się stało?
- Ja na prawdę nie chce o tym rozmawiać, przepraszam. Nie mam siły Ci tego wszystkiego teraz opowiadać.
- No dobrze. Idź spać, bo jesteś zmęczona i nie płacz już. Wszystko się ułoży.
- Wątpię, żeby coś wróciło do normy. Dla niego rzuciłam studia, odeszłam od rodziców by móc z nim zamieszkać.
 - Rozumiem Cię, ale skąd mogłaś wiedzieć, że tak to się skończy?
- No właśnie. 
- Połóż się spać i odpocznij. Ja będę w pokoju obok Ciebie.
- Nie wiem jak mam Ci dziękować, że pozwoliłeś mi u siebie się na chwile zatrzymać.
- Vanessa nie zostawiłbym Cię, wiem jak się czujesz w tym momencie. Jestem twoim przyjacielem, a przyjaciele sobie pomagają. 
- Jesteś kochany. - uśmiechnęła się
- No dobrze, no to dobranoc. - odparłem
Dziewczyna pocałowała mnie w policzek i spojrzeliśmy na siebie. Zapatrzyłem się w jej brązowych tęczówkach. Miałem ochotę ją pocałować, ale nie. Chris opanuj się do cholery jest za wcześnie!
- Emm? - podrapałem się po głowie. - To ja już pójdę do siebie, śpij dobrze. - odpowiedziałem i wyszłem, zabierając nasze wybite już kubki.

*Oczami Vanessy*

 Chris skierował się do drzwi, po czym zniknął za nimi. Wreszcie mogę w spokoju popłakać. Nikt nie będzie na mnie patrzył, nie będzie współczucia. Zostałam sama, bez niczego, nikogo.
Wiem, jest Christopher, Miranda, rodzice i brat, ale czuję się tak samotnie. Ale nie tym razem. Będę żyć dalej i pokaże mu, że nie obchodzi mnie to, że mnie zostawił, że nie rozpaczam po nim. Niech myśli, że nic mnie już nie obchodzi. 
Weszłam pod kołdrę i okryłam się nią. Próbowałam zasnąć, chodź łatwo to mi się nie udawało, ale jednak.
 - Vanessa nie możemy być razem, nasza miłość nie istnieje.
- Ty słyszysz się?! Słyszysz co mówisz?! Chcesz mnie zostawić?!
- Nie potrzebuję już twojej miłości i Ciebie. 
- I to jest ten twój cały powód, tak?! Nie kochasz mnie?
- Wszystko co mówiłem wcześniej było kłamstwem, to prawda. Już Cię nie kocham...

*Oczami Christophera*

  Obudziły mnie krzyki dziewczyny z pokoju obok. Jak najszybciej zerwałem się z łóżka i w samych bokserkach pobiegłem do Vanessy. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem brunetkę całą spoconą. Kręciła się na boki i zaciskała oczy, chodź nie otworzyła ich. Musiałem ją wybudzić z tego koszmaru.
- Vanessa, obudź się. Obudź. - szturchnąłem ją, ale nic. - Słyszysz otwórz oczy. - szturchnąłem ją jeszcze kilka razy i wreszcie je otworzyła. - Co się stało?
- Ja...ja...on...on...to...powiedział. - wyjąkała i znowu zaczęła płakać, usiadłem obok niej i przytuliłem ją.
- Będzie dobrze. Jestem tu.
- Przepraszam, że Cię obudziłam w środku nocy.
- Spokojnie, nic się nie stało. O czym był ten sen?
- O Harrym...Jego słowa...te...te słowa znów się pojawiły.
- Jakie słowa o czym ty mówisz?
- Słowa, które mi powiedział. Nie kocha mnie. - wypłakiwała się na moim ramieniu.
- Spróbuj się uspokoić, jesteś cała spocona. 
- Nie mogę zasnąć, boję się.
- Czego? Przecież jestem przy tobie. 
- Te słowa...te słowa, które mi powiedział, zapadły mi w pamięć. Jak...jak on mógł to powiedzieć... 
- Ciii... Już dobrze. Połóż się i spróbuj nie myśleć o tym. Pomyśl o czymś dobrym, co Ci sprawia radość. 
- Dobrze. - pokiwała głową, a ja wstałem i podeszłem do drzwi.
- Chris? 
- Tak? - odwróciłem się
-  Zostaniesz ze mną? Boję się spać sama.
- Jasne, połóż się. - podszedłem zadowolony do niej, siadając z powrotem na łóżko. 
Położyłem się obok dziewczyny i otuliłem ją ramionami. Dobry początek Chris, bardzo dobry. Ona wtuliła się we mnie. Drżała, więc przytuliłem ją mocniej. Czekałem aż zaśnie, udało jej się to dopiero po 2 godzinach. Szczęśliwy, zasnąłem.

*Oczami Harry'ego*

Poszedłem do klubu. Miałem dość na dziś. Musiałem się napić i zapomnieć o niej. Obiecałem, że jej nigdy nie zostawię, że pomogę przez to wszystko przejść. Że będę ją chronił przed cierpieniem, a tymczasem głównym środkiem tego cierpienia stałem się ja. Zraniłem ją, bardzo zraniłem. Chciałem jej to oszczędzić, a sprawiłem, że mnie teraz nienawidzi. Muszę się z tym pogodzić będzie lepiej, kiedy o mnie zapomni, a ja zajmę się swoim życiem.
Stanąłem pod klubem i zagadałem do ochroniarza. Od razu mnie wpuścił, ma się te znajomości w końcu ja rządziłem w tych klubach i najbardziej byłem w nich znany. Wszedłem tam i od razu do moich nozdrzy wdarł się zapach alkoholu, dymu papierosowego oraz zapach dragów. Podszedłem do baru i usiadłem na barowych krzesłach.
- Siema Styles, co podać?
- To co zawsze, mocny shot.
- Dawno Cię tu nie było. - zaśmiał się - Co jest? Jesteś taki nie w humorze dzisiaj.
- Mam taką sprawę na głowie, ale nie ważne. - kelner podał mi drinka, wypiłem jednego, potem drugiego i kolejnego.
Zamówiłem kolejną kolejkę, wódka brała już kontrolę nade mną. Jakaś laska kręciła się koło baru, po czym usiadła obok mnie. Na oko wygląda jak tania dziwka, ale w takich klubach to normalne. Wyszczerzyła się i położyła rękę na moim kolanie po czym zaczęła jechać nią w górę do mojego krocza. Poczułem jak robię się napalony. Blondynka wyczuła to i stanęła nade mną. Przybliżyła się do mnie i ugryzła lekko moją dolną wargę i pociągnęła za nią. Złapała moją rękę i pociągnęła mnie w jakiś korytarz, po czym znaleźliśmy się w pokoju. Od razu przycisnąłem ją do ściany. Zaczęła mnie całować, a ja się jej poddałem. Jednym sprawnym ruchem ściągnąłem z niej tą sukowatą kieckę, która więcej pokazywała niż zasłaniała. Alkohol zaczął buzować w moich żyłach. Została w samej bieliźnie i czerwonych szpilkach, ja nie byłem lepszy, miałem na sobie spodnie. Szybko rozpiąłem je i razem z bokserkami opuściłem w dół, dziewczyna widząc co robię, natychmiast ściągnęła swoje majtki rzucając je na podłogę. Chwyciłem ją za pośladki i uniosłem do góry, znów przyciskając ją do ściany. Byłem nieźle wstawiony i wkurzony, dlatego chciałem się wyżyć. Wszedłem w nią ostro i zacząłem rżnąć, musiała być przyzwyczajona do tego typu seksu, bo poddawała mi się bez dyskusji. Zachowywałem się jak zwierze, byle tylko zaspokoić siebie.

To be continued...
~*~

Rozdział mi trochę nie wyszedł z czego was bardzo przepraszam ;/ 
Nie mogłam dobrać słów jakoś do dialogu Christophera i Vanessy przez co wyszło tak sztywnie ;P
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;3
Tak jak zauważyliście pojawił się Chris. Przyjaciele Vanessy będą się teraz trochę częściej pojawiać :)
Następny rozdział jutro, jeśli się postaracie z komentarzami ;*

7 komentarzy = Next 
 

Pokój gościnny u Christophera - <kliknij>
Piżama Vanessy - <kliknij>

9 komentarzy:

  1. Super rozdział :**
    Ludzie komentujcie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Harry jest dupkiem.... xD Tylko dziwki zalicza, niech uważa żeby jakiegoś syfu nie miał potem xD A Chris pewnie wykorzysta tą sytuację.... Fajny rozdział, człowieki komentować!! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się potoczyło.... Jutro dodaj rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział!!!!!! :) Dodaj następny, wszyscy go oczekujemy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super :**Wszystko się tak jakoś potoczyło :cc Teraz pewnie Chris chce to wykorzystać ;)) Ale Harry... Jakby to powiedział w trochę łagodniejszy sposób :c No ale co.... Czekam na next'a :D /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział :* Jestes swietna w pisaniu ;) oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń